Pola ryżowe. / Rice field.
Kilkuletnia dziewczynka z pofarbowanymi włosami. / Several years old gird with died hair.
Schronienie od słońca. / Shelter from the sun.
Tańce ludowe Khmerów. / Folk Khmer's dances.
Kambodżańskie domy. / Cambodian houses.
Dzieci czekające na jałmużnę od turystów przy Świątyni Kobiet. /
Children waiting for charity from turists by the Women's Chapel.
Świątynia Kobiet. / Woman's Chapel.
Zespół składający się z ofiar min lądowych. / Music band made of victims of landmines.
Rodzice i ich dzieci z wioski palmowej. Parents and their children from palmtree village.
Śpiący mnich. / Sleeping munch.
Ja przy Angkor Wat. / Me near the famous Angkor Wat.
Wredna małpa. / Mean monkey.
Angkor Thom - świątynia twarzy. / Angkor Thom - the temple of faces.
Drzewa-węże w świątyni Ta Prohm. / Snake trees in the Ta Prohm temple.
Drzewo znane z filmu i plakatu Tumb Rider 2. / Famous tree from movie and poster to Tumb Rider 2.
Kambodżańsko -wietnamska wioska biedoty na rzece. /
Cambodian - vietnamese village of poor placed on the water.
Żebrające rodziny. / Families begging for money from their boats.
Dzieci z wężami boa proszące o dollara za zrobienie sobie z nimi zdjęcia. /
Children with boa snakes begging for taking a picture with them for 1 dollar.
Wietnamski sposób uczesania dla dzieci. / Vietnamese hairstyle for children.
Dziecko pływające po rzece w przeciekającej metalowej misce. /
Child swimming on the river in the metal bowl.
Życie codzienne w wiosce na rzece. / Everyday life in the river village.
Kolejnym krajem, który odwiedziłam podczas mojego azjatyckiego tripu była Kambodża. Kraj ten, naprawdę chwycił mnie za serce, nie spodziewałam się tego kompletnie, ale wywarł na mnie bardzo mocne wrażenie, w dodatku pozytywne. Nie spodziewałam się, ale w sumie bardziej mnie poruszył, niż sama Tajlandia, uderzył mnie swoją prawdziwością. Teraz mogę zrozumieć dlaczego Angelina gotowa była zaadoptować dziewczynkę z tamtąd, sama ledwo mogłam się oprzeć tym wszystkim błagalnym spojrzeniom.
Pierwszą rzeczą, którą musicie wiedzieć o Kambodży to to, iż jest to kraj naprawdę biedny. O Kambodżan nikt tak de facto nie dba, a na pewno nie tamtejsza władza, której zależy jedynie na prywatnych profitach. Kambodża teoretycznie jest monarchią, teoretycznie, dlatego, że w przeciwieństwie do Tajlandii, nikt tam zbytnio za obecnym królem nie przepada, nikt z jego zdaniem się nie liczy, a realną władzę sprawuje premier Hu Sen oraz jego brat (należący do Czerwonych Khmerów). Od dawna do utrzymania popularności wykorzystuje ciemną kartę w historii kraju oraz swój własny udział w wyzwoleniu Kambodży.
Prawdziwym skarbem Kambodży są ludzie. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z tak dobrodusznym i przemiłym społeczeństwem, gdzie by się nie ruszyć, spotkałam się jedynie z życzliwością i szczerym uśmiechem. Pomimo wszechogarniającej biedy, niehumanitarnych warunków życia, ludzie w Kambodży pozostają optymistycznie nastawieni do życia, i wydaje mi się, że są szczęśliwi. I to w tych ludziach właśnie widać duszę prawdziwej Kambodży, dlatego głównie do zobaczenia w tym poście będą zdjęcia portretowe.
Prawdziwą perłą w kambodżańskim dziedzictwie kulturowym ( obietą ochroną UNESCO) jest największy zespół świątynny na świecie - Angkor - obejmujący kilka tysięcy świątyni wielbiących Buddę (Hinajana, później Mahajana), położony na obrzeżach miasta Siem Reap, w którym się zatrzymaliśmy.
Najpiękniejszymi ze świątyń są te cztery: Ankor Wat, Światynia Kobiet, Angkor Thom oraz Ta Prohm.
Angkor Wat, znana na całym świecie, jako jedna z najpiękniejszych świątyń, co ciekawe jest przedstawicielką architektury hinduistycznej i powstała ku czci boga Wisznu. Khmerowie, ówcześni władcy Kambodży, uważali się za ziemskie wcielenia Wisznu. Ankor Wat była swego rodzaju niebiańskim pałacem, w którym mogła pomieszkiwać dusza boga. Bogata ornamentyka kontrastuje z geometryczną, idealnie symetryczną konstrukcją budowli. Płaskorzeźby, którymi pokryte są praktycznie całe ściany świątyni przedstawiają liczne sceny z poematów hinduskich oraz z historii ludowej Khmerów.
Angkor Thom przemówiła do mnie najbardziej, ze wszystkich świątyń, jakie tam widziałam. A czegoś podobnego do niej, nie widziałam jeszcze nigdy. Z czterech stron każdej wieży czy wieżyczki, których jest naprawdę wiele, spoglądają na nas uśmiechnięte twarze, ów tajemniczy uśmiech Buddy, iście z obrazu Mony Lisy, przedstawia stan błogiego spokoju - nirwanę.
Ta Prohm jest świątynią, którą większość z Was już pewnie widziała, ale nie zdaje sobe z tego sprawy. Przesłynne wejście ozdobione girlandą korzeni drzew-wężów, które porastają całą powieszchnię światyni powinniście kojarzyć z plakatu oraz fabuły filmu Tumb Rider 2, gdyż tam właśnie była kręcona spora część scen, tam też Angelina poznała swoją przyszłą córkę, Zaharę. Te niesamowite drzewa, tworzą tak niesamowity klimat, pnąc się pomiędzy kamiennymi ornanamentami, że człowiekowi wydaję sie jakoby trafił wprost do której przygody Indiany Jones'a.
Na koniec warto dodać, że chociaż Angkor jest dziedzictwem kulturowym Kambodży, jest własnością prywatna i cały dochód, z naprawdę kosztownych biletów ( 20 $ za dzień ), idzie prosto do kieszeni firmy Sokha Hotel Co. LTD, związanej z wydobywaniem ropy naftowej, która robi na nim kokosy, nie wkładając w renowacje świątyń ani dolara. I w sumie nie muszą tego robić, gdyż za utrzymywanie świątyń w nienagannym stanie płacą wszystkie inne kraje, oprócz Kambodży - od Korei po Francję i USA, a robią to kompletnie pro bono - jedynie, żeby obywatele ich krajów mogli kiedyś przyjechać i zobaczyć ten jeden z cudów świata.
Przyroda w Kambodży jest bardzo zróżnicowana, ale niesamowicie piękna, kraj jest bardzo "zielony", lasy zajmują 40 % jego powierzchni. Gdzie wzrok nie sięgnie, rozpościerają się bezkresne pola ryżowe, w tle widać zielone góry, dolinki porastają kwiaty lotosu w kolorze odblaskowej fuksji. Niestety ten idealny krajobraz psuje fakt niewidzialnych dla oka, ale szalenie niebezpiecznych pól minowych, które znajdują się praktycznie wszędzie. Na 17 milionów mieszkańców przypada ok 6 milionów min. Każdego dnia rolnicy, których w Kambodży jest wiele, narażają życie, bo zwykła uprawa pól może wiązać się z ryzykiem natrafienia na minę, która pozostała jako pamiątka po partyzantce Czerwonych Khmerów czy Wietnamczyków. Na ulicach można spotkać wiele zespołów (grających muzykę ludową) składających się z ofiar pól minowych, pozbawionych kończyn, wzroku lub kawałków ciała. Nikt też za bardzo nic z tym faktem nie robi, nikt nie podejmuje się obowiązku rozminowania kraju, gdyż wiążą się z tym ogromne koszta, a władzy zwyczajnie na to pieniędzy szkoda.
Chciałabym przytoczyć dwa momenty, który zrobiły na mnie straszne wrażenie, nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Pierwszy z nich miał miejsce na najbardziej popularnej, stworzonej typowo dla turystów, ulicy w centrum Siem Reap, gdzie podeszła do nas kobieta i z kilkumiesięcznym dzieckiem, błagając nas o kupienie mleka, bo niemowlę jest głodne. Każdy oczywiście chciał lecieć do sklepu, ale nasz przewodnik ostrzegł, że po tym jak kupimy mleko, matka odda je w sklepie, dostanie za nie pół tej kwoty, którą myśmy za nie zapłacili, a pieniądze zaniesie tamtejszemu gangowi, a dla niej same zostanie z tego jakiś grosz, a dziecko pozostanie dalej głodne.
Drugą sytuacją, która chwyciła mnie mocno za serce, i jest to widok, który na zawsze zapadł mi w pamięci. Było to podczas wycieczki po rzece na środku której znajduje się kambodżańsko - wietnamska wioska. Do naszej łodzi zaczęły podpływać łódki, w których matki oferowały zrobienie sobie zdjęcia z ich dziećmi za przysłowiowego one dollar. Dzieci te, od niemowląt do kilkuletnich, brudne, obsmarkane, w podartych ubraniach, czasem nawet gołe, miały na szyi węże boa, o wielkości wprost proporcjonalnej do ich wieku, były praktycznie wrzucane z łódki do łódki przez matki, jedynie po to, aby ludzie mogli je sfotografować, jeden chłopczyk, max 5 letni, wdrapał się na naszą łódkę i robił ludziom masaż, żeby tylko dostać ten dolar. Najstraszniejszy był jednak moment, kiedy matka ledwo co narodzonego dziecka, próbowała je wcisnąć jednej z uczestniczek wycieczki z taką zapalczywością, że dziecko uderzyło głową o krawędź burty, zaczęło rozpaczliwie szlochać, ale matka nie zwarzając na nic, dalej próbowała zarobić dolara i praktycznie wrzuciła nagie dziecko na kolana innej pani. Miałam przemożne wrażenie, że za 50 $ by te dziecko nam zwyczajnie oddała.
Na koniec, warto dodać, że Kamboża jest kraje niezwykle liberalnym, wolno tu posiadać broń oraz spożywać i posiadać narkotyki. Rzekomo na granicy tajsko-kambożańskiej należy uważać, aby nikt nie dorzucił nam do bagażu narkotyków, bo jak już pisałam w poście o Tajlandii, tam narkotyki karane są dożywociem, a jako, że kraje te wyjątkowo się nie lubią, lubią za to robić sobie nawzajem problemy, ale ja na szczęście mnie nic takiego nie spotkało. W Siem Reap można się uraczyć tzw. happy pizzą, w której zamiast bazylii stosują marihuanę, ale jak się później okazało, można także uświadczyć grzybki i inne substancje halucynogenne.
Beautiful pics!!!!!!
ReplyDeletecongratulations
Ann'so M
http://annsom.blogspot.fr
Thanks A, so great to hear that You liked it!:*
DeleteYour pictures are breath taking. You literally captured every moment.
ReplyDeletehttp://megastyleme.com/
Thank a lot, photography is my passion:*
DeleteAmazing photos!
ReplyDeletexx,
www.mellowyellowblog.com
Thaks a lot Mel!:*
DeleteBardzo ładne zdjęcia... :) Widać, że biedny kraj, ale mimo wszystko widać na niektórych twarzach uśmiechy! :D
ReplyDeleteDziękuje! Naprawdę, ludzie tam są wspaniali, bardzo pozytywni, mimo wszelkich przeciwności losu.
DeleteZdjęcia są naprawdę świetne. Chciałabym kiedyś pojechać zwiedzić ten kraj, aby zobaczyć jak tam żyją ludzie.
ReplyDelete